Przez
500 lat od XIV wieku do 1945 roku nad miasteczkiem, które nazywamy dziś
Świdwinem górowała majestatyczna kościelna wieża. Miasteczko nie było duże więc
widać ją było z każdej ulicy.
Wieża
przestała wznosić się nad miastem gdy Armia Czerwona uznała je za wrogie i
czysto niemieckie, zgodnie z prawdą zresztą. Większość miasta ci stepowi
barbarzyńcy – jak nazywano sowieckich sołdatów zniszczyli, jednak kościół pomimo utrącenia wieży się zachował, chociaż
wygląda jakoś dziwnie.
Niedaleko
tego dziwnego kościoła ustawiono po wojnie pomnik, który na początku
przypominał o polsko – radzieckim braterstwie broni, a po ustąpieniu komunistów
zadedykowany został ofiarom faszyzmu i stalinizmu. Wraz ze zmianą dedykacji
nieudolnie przerobiono hełm jednego z żołnierzy na coś w rodzaju rogatywki.
Równie dziwnie jak kościół bez wieży wygląda świdwińska Kamienna Brama wśród PRL-owskich bloków postawionych w miejscu dawnej starówki.
Zamek
Joannitów też jakoś przetrwał ostatnią wojnę, Armię Czerwoną i czasy PRL-u.
Zmieniały się zajmujące go instytucje i firmy, ale być może dlatego że stoi
sobie na uboczu, jego otoczenie nie zostało zaśmiecone i zeszpecone PRL-owską
„architekturą”.
Przetrwała
w Świdwinie również jedna z kilkunastu ocalałych w Polsce wież Bismarcka,
chociaż nie jest wykorzystywana turystycznie ani w żaden sposób nie
zagospodarowana.