Ciekawe
co powiedziałby Niemen, gdyby dzisiaj zobaczył Warszawę? Czy uznałby szklane
wieżowce za imponującą ozdobę miasta, czy może raczej za architektoniczne
śmieci? Czy to o takich szklanych domach myślał Żeromski pisząc „Przedwiośnie”?
Nie wiadomo. W każdym razie z bliska wydają się one jakby trochę tandetne i
nużące. Każdy z nich jest niby inny w jakimś szczególe, ale .... wieżowiec to wieżowiec i te różnice jakoś umykają, stają się mniej
ważne.
Lewobrzeżna
Warszawa jest takim miastem, w którym wieżowce w centrum nie stanowią aż tak
rażącego widoku jaki stanowiłyby w innych miastach, bo przecież tam prawie
wszystkie budynki powstały po wojnie i wysokie budynki mieszkaniowe nie są tam
widokiem nowym.
Trudno
orzec jednoznacznie czy Pałac Kultury, jak to mówią, wkomponował się w pejzaż
miasta, jednak to właśnie on, a nie żaden z wieżowców jest charakterystycznym
warszawskim budynkiem, czymś jakby wizytówką. Od razu widać, że kiedy go
budowano ceny gruntu w stolicy nie miały wielkiego znaczenia, zupełnie inaczej
niż dzisiaj kiedy każdy inwestor chce mieć na małej powierzchni gruntu
maksymalną ilość powierzchni użytkowej. W Warszawie, w której nie ma wielu
zabytków Pałac jest czymś co wyróżnia ją spośród innych miast.
Starówka
w Warszawie nie jest duża i prawie w całości zbudowana od nowa ale wydaje się
ściągać do siebie mieszkańców, którzy zwłaszcza po pracy wśród wieżowców mogą
przez chwilę odreagować wielkomiejskość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz