Zawsze był królewski, wzniesiono go w tym miejscu w XIV
wieku za czasów panowania Kazimierza Wielkiego zapewne jako gotycką warownię
obronną. Obecną formę barokowej rezydencji uzyskał w XVI wieku na zlecenie
swojej ówczesnej właścicielki królowej Bony, która jednak nigdy go nie
odwiedziła. Później był jeszcze rozbudowywany ale generalnie swojej formy już
nie zmieniał. Obecnie mieści się w nim muzeum.
Dzięki położeniu na wysokiej skarpie doliny Sanu rozciąga
się z niego rozległy widok.
Obecne zabudowania klasztoru i kościoła franciszkanów
pochodzą z XVII i XVIII wieku, chociaż mnisi byli już w Sanoku w wieku XIV.
Początkowo jednak zostali umieszczeni poza miastem i nie ma już żadnych śladów po
ich pierwszej drewnianej siedzibie.
Poza franciszkańskim funkcjonuje w Sanoku kościół
parafialny odbudowany w XIX wieku.
Sanocka starówka położona jest na wzgórzu co sprawia,
że niektóre uliczki są bardzo strome i nadaje im to szczególny klimat.
O czasach monarchii Austro – Węgier, w którego skład
wchodził Sanok przypominają - oprócz figurki dzielnego wojaka Szwejka – dwa ratusze
stojące naprzeciw siebie na sanockim rynku. Stary z XVIII wieku i nowy z XIX o
wiele obszerniejszy. Być może więc prawdą jest, że cesarstwo rozpadło się pod
ciężarem własnej administracji, skoro biurokracja w tak niedużym miasteczku jak
Sanok tak się rozrosła, że nie mieściła się w starym ratuszu.
zdjęcia E. K.
Najbardziej na wschód wysunięta placówka cystersów, podobnie
jak opactwa w Jędrzejowie Sulejowie i
Wąchocku ufundowane za czasów panowania nad tą częścią kraju księcia Kazimierza
II, jednego z synów Bolesława Krzywoustego. Książę Kazimierz nazwany później
Sprawiedliwym brał udział w sprowadzeniu cystersów z Burgundii oraz w
uposażaniu tych czterech opactw.
Kościół klasztorny był wielokrotnie przebudowany i zatracił pierwotne
barokowe i gotyckie cechy architektoniczne, które jednak zachowały w jedynym
ocalałym skrzydle klasztoru. Podpory i ślady łukowatych sklepień na ścianie zewnętrznej
pozostały zapewne po rozebranych krużgankach.
Wewnątrz ocalałego skrzydła klasztoru zachował się
oryginalny, romański kapitularz ze sklepieniem krzyżowo – żebrowym.
zdjęcia E. K.
Warownię w Lesku Kmitowie wybudowali ma początku XVI wieku w
swoim własnym mieście. Zamek stoi na wzgórzu i w czasach Kmitów rozciągał się z
niego doskonały widok na San, którego nie zasłaniały tak jak dzisiaj drzewa i
inne zarośla. W tamtych czasach każdym dostępnym drewnem palono w kominkach i w
pobliżu miast nic nie zdążyło wyrosnąć. Usytuowanie zamku na wysokim wzgórzu
nad Sanem jest celowa, więc chyba w jakiś sposób Kmitowie kontrolowali szlak
handlowy ciągnący się wzdłuż rzeki, być może pobierali jakieś opłaty. Na pewno
mieli przystań skąd spławiali zboża ze swoich rozległych posiadłości, przecież
w Rzeczpospolitej trwał już wtedy złoty wiek. W XVII wieku kolejny właściciel
rozbudował zamek w rozległą rezydencję, w której dzisiaj mieści się coś w rodzaju
hotelu.
Poprzednią siedzibą Kmitów był zamek na górze Sobień, również
z rozległym widokiem na San. Zniszczyli go podobno Węgrzy jednak wcale nie jest
to takie pewne, bo z zachowanych dokumentów wynika, że różne gałęzie Kmitów
pozywały się i najeżdżały. Może zamek zniszczyły deszcze i wiatry po
opuszczeniu przez gospodarzy, którzy wybrali Lesko jako bardziej dogodną
siedzibę.
W czasach Kmitów zaczęto w Lesku budować obecny kościół farny,
a z czasów późniejszych zachował się XVIII wieczny budynek synagogi i
XIX wieczny ratusz.
Zdjęcia E.K.
Stoi na prawym
brzegu Wisły i jest nazywany Małym Wawelem, dopiero od niedawna zaczął stawać
się prawdziwą perełką cieszącą oczy, to znaczy od czasu gdy został własnością
Agencji Rozwoju Przemysłu. W czasach PRL-u jego wnętrza pełniły rolę magazynów
rolniczych, składowano w nich ziarno i nawozy, a później urządzono w nim muzeum
Zagłębia Siarkowego. Podczas II wojny światowej przetrwał dewastację
hitlerowców i znacznie gorszą czerwonoarmistów, którzy ogrzewali się spalając
meble i parkiety.
Obecna
renesansowa rezydencja zaczęła powstawać na przełomie XVI i XVII wieku na
fundamentach średniowiecznej warowni, a kolejni właściciele rozbudowywali i
przebudowywali ją etapami do czego przyczyniały się także liczne pożary dość
powszechne w czasach, gdy do ogrzewania służył ogień w kominku, a do
oświetlenia świece. Spłonęła również duża podobno biblioteka zamkowa tworzona
między innymi przez panów Krasickich, którzy przez pewien okres byli
właścicielami zamku. Czytanie książek przy świecach było ryzykowne ale w
tamtych czasach nie było innych możliwości, zamek został zelektryfikowany
dopiero po I wojnie światowej.
Zdjęcia E. K.