sobota, 27 grudnia 2014

Zalewo. Zakręty historii.

Kiedyś Zalewo było całkiem sporym i tętniącym życiem pruskim miasteczkiem. Położone nad pięknym Jeziorem Ewingi, które już od XIV wieku połączone jest Kanałem Dobrzyckim z jeziorem Jeziorak.

Miało więc zapewnione połączenie śródlądowe na przykład z Iławą już w średniowieczu, dzięki czemu dobrze rozwijał się handel i miasto rosło.  Jego pomyślny niezakłócony rozwój zdaje się potwierdzać plan z 1833 roku, a więc z czasów kiedy nie było jeszcze kolei.


Jeszcze lepiej prosperowało Zalewo  po zbudowaniu linii kolejowej  Elbląg – Ostróda w drugiej połowie XIX wieku. Do II wojny wszyscy ludzie na świecie podróżowali prawie wyłącznie koleją, więc linia kolejowa przechodząca przez Zalewo spowodowała ożywienie i wzmożony rozwój gospodarczy. W mieście przybywało ludności i kamieniczek, powstał ładny ryneczek. Świadczą o tym rozwoju zdjęcia wykonane w okresie międzywojennym.




Armia Czerwona oswobodziła miasteczko od linii kolejowej Ostróda - Elbląg, którą całą rozkręcili i wywieźli do Kraju Rad jako zdobycz wojenną. Dzicy radzieccy żołdacy bezmyślnie spalili i zniszczyli większość budynków i kamieniczek  w Zalewie. Nikt nie protestował, bo właściciele tych kamieniczek, niemiecka ludność cywilna uciekła już wcześniej, wiedząc o bestialstwach jakich dopuszczali się żołnierze radzieccy. Władzy polskiej jeszcze nie było, a zastraszona mniejszość polska wyswabadzana była z zegarków, jedzenia, nawet z butów. Zalewo jest tylko jednym z wielu przykładów tego niezwykłego wyzwalania, wszystkie regiony naszego kraju, przechodziły ten najazd  z różnym powodzeniem. Szczególnie jednak ucierpiała zachodnia i północna część obecnej Polski, gdzie już przed wojną gospodarzyli Niemcy. Przejście armii naszych sojuszników przez Warmię, Mazury, Pomorze i Śląsk, to najtragiczniejszy najazd barbarzyńców w dziejach tych krain. Barbarzyńców wyposażonych w trotyl. Przed przekazaniem tych terenów władzom polskim zabrali do swego kraju wszystko co dało się wyrwać, odkręcić, odłamać, to co się nie dało niszczyli. Gdyby nie działalność naszej bratniej armii czerwonej, połączonym z wyzwalaniem z okupacji hitlerowskiej niczym nie sprowokowanym niszczeniem Zalewo zapewne nadal byłoby miasteczkiem. Dzisiaj jednak nic już nie przypomina tamtego ładnego miasteczka, przedwojennego ryneczku otoczonego kamieniczkami z ratuszem na środku. Najbardziej nie przypomina tego ryneczku PRL-owski pawilon handlowy. W Zalewie jakimś trafem przetrwał do naszych czasów ogromny stary kościół pamiętający jeszcze czasy Krzyżaków.

 









Piękne, prawie okrągłe Jezioro Ewingi wygląda tak ładnie jak za dawnych czasów. Przez kilkadziesiąt lat funkcjonowania PRL-owskiej gospodarki wpuszczano jednak do niego nieoczyszczone ścieki z garbarni i świniarni, które zabiły w jeziorze całe życie. Oczyszcza się ono teraz ale bardzo powoli, a ludzie pomagają mu jak mogą. Zbudowali oczyszczalnię ścieków i starają się w miarę możliwości usuwać toksyczne osady denne. Oczyszczenie jeziora to jednak zadanie dla kilku pokoleń. Obrzydliwy smród unosi się gdy tylko śruba jakiegoś jachtu zmąci wodę, o żadnym kąpielisku nie może być mowy. Władze gminy zdecydowały się, żeby zbudować w Zalewie nowoczesną marinę, która powstała w 2013 roku, żeby przyciągnąć wodniaków.